Jestem niezastąpiony…czyżby?
Zanim zamkniesz za sobą drzwi, zrobisz to co niejednokrotnie odgrywałeś tylko w myślach czyli rzucisz prezesowi wypowiedzenie i powiesz dobitnie co myślisz o jego głupawych pomysłach. Przeczytaj…

Zamkniesz drzwi i wyjdziesz ostentacyjnym krokiem zostawiając za Tobą  coś co za chwilę się zawali. Ty to wiesz, oni jeszcze  tego nie wiedzą. Tak to sobie uknułeś człowieku?
Już turlam się ze śmiechu jak słyszę Twój monolog…
Cholera… ale to nawet śmieszne nie jest. Nie chce się tego słuchać!
Wszyscy będziemy w czarnej dziupli, żeby nie powiedzieć gdzie indziej, jak odejdziesz. Firma pogrąży się w otchłani, a wszyscy przyodzieją żałobne płachty…

Całe widowisko po to abyś tylko wrócił i uratował ten tonący statek.

Nikt tu przecież ciężko nie pracował tylko Ty. Teraz wiadomo kto ciągnął ten wóz nieudaczników. A…i jeszcze kwestia kompetencji….
Przecież Ty wiesz, że zabierzesz wszystko ze sobą. Tego nie zabierze Ci pożar ani najlepszy złodziej, bo wszystko jest ukryte pod włosami….  Tego akurat nie mają na stanie. Cała ta misterna budowla zawali się jak domek z kart. Ty byłeś ta podtrzymująca siłą.

Czy tak naprawdę jest? Czy w to wierzysz?

Jak jest po drugiej stronie barykady? Chcesz wiedzieć? No to zobaczmy…
Prezes ma się całkiem dobrze, właśnie zmienia sobie samochód. Nowe BMW jest szybsze, a Twoi jajogłowi koledzy nie wiedzieć jak, ale dalej kręcą się na firmowej  karuzeli. Dziura po Tobie prawie została zakopana. Szok! Tak szybko?!

I co ? jak wygląda nasz obraz niezastąpionych?

Nie znaczy to, że byliśmy beznadziejnymi frustratami o chorym obrazie swoich kompetencji. Nie!
Świat jednak nie znosi pustki, a jest jeszcze wiele powodów dlaczego nam się tak wydaje.
No cóż, okazuje się, że lepiej lub gorzej ale udaje się zapchać dziurę po naszym odejściu. Może ten żółtodziób zatrudniony na naszym miejscu, nie ma dokładnie takich cech i kompetencji jak my, ale ma za to inne, których my nie mieliśmy. Zupełnie świeżutki zestaw nowych cech, no i jak na złość  sypie innowacjami. W ślad za tym często pojawiają się także rozwiązania. Do tego ta nowa gadzina ma jeszcze taki twór w środku, o którym my już zapomnieliśmy, a zwie się on motywacją wewnętrzną. To wszystko sprawia, że nowy nabytek robi wszystko aby zasypać po nas powstały dół lub dołek.

Dlaczego myślimy, że jesteśmy niezastąpieni ?

Nie byłabym sobą gdybym nie miała swojej teorii na ten temat
Zasuwając w stadzie baranów dla chwały innych, rośnie w nas poczucie frustracji . To co robimy dobrze ale bez echa pobudza frustrację. My widzimy wszystko co robimy i jesteśmy naocznymi świadkami tego zaangażowania. My wiemy ile umiemy i co tak naprawdę robimy. Nikt nie jest tak bardzo na bieżąco jak nasz komputer pokładowy który z kolei oczekuje wyrównania. Wszystko to powoduje, że nie wyobrażamy sobie co się stanie jak tego zabraknie, jak zabraknie nas.
Gdy patrzymy na innych …no cóż… Nie ma się z czego cieszyć. Co on tam robi? Ciągle robią to co jest między obowiązkami czytaj przyjemności. Ewidentnie poprzestawiały się trochę priorytety.  Albo zasuwasz za lenia albo odsuwasz się jak najdalej aby aureola lenia nie przeszła na Ciebie.

Jak to będzie zatem funkcjonować jak nas zabraknie? Nasuwa nam się obraz namalowany na początku wpisu. To jednak obraz, który jest namalowany tylko z jednej perspektywy. Inni widzą to inaczej. To główny powód dla którego jesteśmy żałośni w tym naszym koncercie co będzie gdy ….

Oszczędźmy to naszej głowie i naszemu psychiatrze.

Jak najszybciej włączmy pauzę. Bardzo trudno zatrzymać rozpędzony pociąg. Co się dzieje, gdy karminy cały czas frustrację i niezadowolenie? Jaki wynik to wypluje? Chyba, że mówisz sprawdzam. Masz jakąś alternatywę ? Nie mówię o alternatywie wygenerowanej przez gorąca głowę. Mam na myśli pewniaka, który pozwoli Ci sprawdzić karty?