Czasem tak mocno wpatrujemy się w zamknięte drzwi, że nie widzimy tych, które się otwierają.
Dziś kolejny raz coś bardzo mną  wstrząsnęło. To niesamowite jak sami sobie zmieniamy obraz otaczającej nas rzeczywistości, tylko po to aby pasował do tego czego się boimy.

Czy byliście kiedyś w sytuacji, gdzie razem z innymi przez dłuższy czas tkwiliście w niezłym szambie, a jednak ciężko było z niego zrezygnować, bo przecież inni mają jeszcze bardziej śmierdzące?
Strach, płonna nadzieja na zmianę, która  już niebawem według nas może nastąpić i zasiedzenie. To powszechna diagnoza.
Jakiekolwiek sygnały wpływające od innych, które świadczyły o tym, że dawno już powinniśmy zrezygnować z tej sytuacji, która przysparza nam kolejnych objawów nerwicy, były przez nas samych bagatelizowane.
No i oczywiście ten strach. Ale co zrobię jak to nowe, które sobie zafunduje będzie jeszcze gorsze?
Co zrobię, jak odejdę od męża, a on zacznie się mścić i nikogo wartościowego tak naprawdę nie poznam?
Co zrobię, jak zrezygnuję z pracy, a nowa wcale nie będzie lepsza? Ba! Może jej wcale nie być!
Co się stanie jak wyprowadzę się od znienawidzonej teściowej, a mąż wcale za mną nie pójdzie?

Jeśli siedzimy po uszy w czymś co już dawno przestało nam się podobać, a brak nam odwagi aby z tego wyjść,  to  z dnia na dzień jest nam coraz trudniej opuścić tonący statek.
Każdy z nas ma w swoim otoczeniu osoby, które tkwią po uszy w beznadziejnych związkach, pracy która jest powolnym zabójcą, czy innej beznadziejnej sytuacji.
Ile z tych osób zmienia swoją sytuacje jak tylko spostrzeże, że coś jest nie tak?
Ktoś nowy wchodzi w tą sytuację i gdy tylko się zorientuje, zbiera nogi za pas. Nie boi się i nie zastanawia. Szybko ocenia sytuacje i widzi, co tu się święci.
Dziś  właśnie miałam taki telefon, który uświadomił mi, że trzeba wyznaczyć granicę. Nie wolno jej przesuwać!
Dziewczyna, która zaczęła pracować i dostrzegać zło w  nowej pracy bez wahania rezygnuje.

Czy ta osoba  nie ryzykuje?

Oczywiście, że ryzykuje, bo też zostaje bez pracy. Też nie wie czy znajdzie inną, w miarę szybko.
Czy jest może lekkomyślna?
No i cóż…według mojej oceny rozsądna i inteligentna z niej kobieta.
Wie jednak, że to co zastała w tej pracy nie było tym czego szukała. Nie łudzi się na zmianę. Sama daje sobie szanse aby ta zmiana miała możliwość wystąpić. Zmienia pracę, bo wie, że musi. Nie trzyma jej jeszcze pułapka konsekwencji.

Takie złe zasiedzenie dostrzeżesz w wielu sytuacjach. Jeśli nie postawimy sobie granicy i nie będziemy czujni, to niestety nie raz możemy osiąść przez długie lata na mieliźnie, łudząc się, że to tylko chwilowe.