Dzień jak każdy jeden, dużo obowiązków rutyna. Nie zapowiada się na jakiś dym, a tu jednak! Uszom nie wierze gdy to słyszę. Ta Pani nie nadaje się do pracy, bo jest po 40-tce? Czyli co? Termin przydatności się skończył? Po czterdziestce zaczyna wszystko odpadać, czy trzeba dwa razy więcej oliwić?

Mogę zrobić dobrą minę do złej gry, ale to będzie fałsz. Przecież mnie to dotyczy za kilka lat!

Tylko co to zmieni, jak powiem swoje zdanie i głośno zaznaczę ,że się nie zgadzam? Przecież większość się liczy…czyż nie? A jednak musiałam powiedzieć co myślę.
Jak przez mgłę wracają obrazy, gdy jako młody podlotek snułam dziwne teorię, że prawdziwe życie jest tak naprawdę do 30. Później, to już nie ma takiego smaczku i już nie warto…
Nie mogłam zrozumieć jak znajomi rodziców rozpaczali, że taki młody 40 latek zmarł. Gdzie oni widzą u 40 latka młodość?!
Punkt widzenia zmienia się od punktu siedzenia

To niesamowite jak nasz punkt widzenia zmienia się wraz z nabywanym doświadczeniem, ilością przeżytych problemów, litrami wypitych kaw lub herbaty-jak kto woli.
Stare wyświechtane powiedzenie mówi: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czyż tak właśnie nie jest? Nie możesz wiedzieć jak wygląda krajobraz z góry, dopóki na nią nie wejdziesz. Oglądanie zdjęcia to tylko perspektywa fotografa lub osoby, nie Twoja.
Będąc w każdym wieku życie jest tak samo wartościowe. Ale….samooszukiwanie siebie, że cały czas pod każdym względem, jesteśmy tak samo sprawni i atrakcyjni nikomu nie służy. Najmniej nam samym.

Mimo, że bardzo chcemy zatrzymać czas i ukrywamy pierwsze zmarszczki i siwe włosy, to wiek i tak wcześniej czy później zmusi nas do pewnych zmian.
W tym momencie, gdy ktoś mówi nam, że w tym obszarze dla nas wiza już się skończyła, ciężko nam to pojąć. Oczywiście ramy wiekowe są umowne. Ludzie bardzo różnie się starzeją…
Nawet w tym momencie, gdy to piszę coś w środku się buntuje. Mówię sobie: najważniejsze jest to jak się czujesz!
Zaraz jednak odzywa się rozsądek, który przypomina ile godzin wcześniej mogłam pracować, ile potrzebowałam snu. No fakt….niestety.
Nie dajmy się jednak zwariować! Kobieta w wieku 40 lat czy nawet do 50-tki to kobieta, która może jeszcze pracować i jest sprawna fizycznie. Przecież nasz rząd daje nam termin przydatności do 61 roku życia- w najbardziej optymistycznym scenariuszu!
Czyli co ma zrobić ta nieszczęsna 40-tka, 50 tka i co gorsza jeszcze nie 61 ????
Może zrobić wiele. Niektóre drogi to jednak ślepe zaułki i ciut skomplikowane rozwiązania

Kto powiedział jednak, że będzie łatwo?

Jeśli nie pomyślałyśmy o tym wcześniej, obudzenie się w takiej rzeczywistości, gdzie nikt nas nie chce w branży, w której dotychczas pracowałyśmy może być bolesne.. Szukanie na ślepo pracy, z nastawieniem, a nuż gdzie indziej mnie przyjmą, to działania na krótką metę. Jeśli ktoś skreślił nas w danej pracy ze względu na wiek, chyba rozsądnie jest postawić na inne kompetencje. Przekwalifikowanie jak najbardziej może zmienić naszą sytuację. Druga opcja to zmiana branży na taką, gdzie potrzebne są takie kompetencje które nie są związane z młodym wiekiem.
Bądźmy szczerzy. Dla 50 letniej kobiety stanie 8 godzin przy precyzyjnym składaniu elektroniki, nie należy do najszczęśliwszych zajęć.
Nie każdy z nas jest specjalistą, którego kompetencję będą pożądane do grobowej deski. Większość musi udawać, że lubi być elastyczna…