Dzisiejszy wpis skupiam na tematyce tzw. DIY czyli zrób to sama, a bardziej precyzując na pielęgnacji skóry opartej o produkty zrobione własnoręcznie w domu – ze składników, które mamy pod ręką np. w kuchni lub przypadkowo wybranych ze sklepu z półproduktami dodawanymi do domowych maseczek itp.
Chciałabym na początku zaznaczyć, że nie jestem przeciwnikiem naturalnej pielęgnacji skóry, oczywiście popieram ją jak najbardziej natomiast w zdecydowanej większości wybieram te kosmetyki naturalne, których receptury oparte są o badania naukowe, a więc przede wszystkim – bezpieczne dla skóry i organizmu.
W internecie roi się od porad, blogów czy filmów promujących i praktykujących samodzielną – naturalną pielęgnację z produktów kupionych w sklepie i mieszanych ze sobą w różnych proporcjach i z różnymi dodatkami, co zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem.
CO TO JEST SAMODZIELNA PIELĘGNACJA ?
Na początek wyjaśnię Ci co według mnie oznacza to pojęcie, ponieważ zależy mi żebyśmy się wzajemnie dobrze zrozumiały 💛
Samodzielna pielęgnacja (tzw. DIY) to nie wykonanie mieszanek opartych o kilka prostych składników samodzielnie (typu peeling do ciała z ziaren kawy czy maseczka z glinką i dodatkiem np. w postaci oleju z wiesiołka czy hydrolatu – choć i tutaj należy bardzo uważać) których używasz od czasu do czasu, ale pielęgnacja skóry w której dużą rolę odgrywają takie właśnie mikstury z wieloma innymi dodatkami przygotowywane bez odpowiedniej wiedzy.
CO JEST NIE TAK Z PIELĘGNACJĄ TEGO TYPU ?
Naprawdę bez znaczenia jest tutaj fakt z jakich źródeł pozyskujesz dany produkt ponieważ bez odpowiedniej wiedzy chemicznej przyrządzanie tego typu mikstur może skończyć się bardzo źle.
W najlepszym wypadku nic się nie wydarzy, ale taki scenariusz na dłuższą metę jest mało prawdopodobny.
Wytłumaczę Ci to na przykładzie wydawałoby się „prostego” i nieszkodliwego peelingu cukier + sok z cytryny. Dość często spotykam się z polecaniem go przez wielu influencerów jako „coś” co niesamowicie pomogło im na przykład w walce z przebarwieniami.
Zacznę od cukru – jego cząsteczki, choć niewielkie dla ludzkiego oka mają destrukcyjny wpływ na skórę twarzy, która jest najcieńsza, a więc i najdelikatniejsza w tym obszarze. Jego ostre krawędzie nie tylko niszczą barierę ochronną, ale przede wszystkim uszkadzają strukturę skóry, która z czasem może stać się mocno wrażliwa co po pewnym czasie będzie niosło kolejne, przykre konsekwencje w postaci często pojawiającego się i długo utrzymującego się zaczerwienienia czy obecności coraz większej ilości stanów zapalnych skóry.
Dodatek cytryny natomiast to również morderstwo dla skóry zaczynając od tej normalnej aż do wrażliwej i alergicznej. Sok z cytryny ma niskie pH więc w kontakcie ze skórą zaburza jej naturalne co jest pierwszym atakiem w jej najcenniejszą wartość jaką jest ochrona pod postacią płaszcza hydrolipidowego. Kolejna istotna sprawa to olejki eteryczne w niej zawarte.
Olejek cytrynowy jest jednym z najczęściej uczulających olejków stosowanych w kosmetologii i należy na niego bardzo uważać.
W szczególności osoby podatne na tego typu reakcje alergiczne w kosmetykach, ale nie tylko również alergicy od strony układu pokarmowego (pożywienia) powinny być bardzo ostrożne w doborze pielęgnacji (np. takiej skierowanej przeciw wyżej wspomnianym przebarwieniom).
DOBRANA PIELĘGNACJA
Zawsze polecam i będę polecać przede wszystkim pielęgnację opartą o dobre jakościowo produkty sprawdzonych marek, które prowadzą badania i komponują kosmetyki najłagodniejsze, ale jednocześnie najefektywniejsze dla skóry.
Odpowiednio dobrane składniki, sposób sporządzenia kosmetyku, jego przechowywanie i wiele, wiele innych czynników ma znaczący wpływ nie tyle na poprawę czy utrzymanie aktualnego stanu skóry, ale również, a może nawet przede wszystkim na nasze zdrowie.