Dla większości z nas nie jest istotne jak to reżyser doskonale radzi sobie z czasem i przestrzenią. Nie jest również istotne, to co podkreśla większość krytyków filmowych. Mamy to zazwyczaj gdzieś. Dobry film musi głęboko wgryźć się w nasze emocje, przykuć do fotela i dotknąć ważnych problemów. I oto on…taki jest właśnie obraz  Joy!

To niesamowity, silnie angażujący emocjonalnie film, który dosłownie powala siłą osobowości niesamowitej kobiety. W kinie w sukcesji tym razem sala była pełna.
Za każdym razem, gdy wychodząc z kina  odbiera mi mowę, czuje tylko emocje i  ten niesamowity wgląd,  wiem, że to jest właśnie prawdziwe kino. Joy to film, którego nie da się zapomnieć.
To, co na samym początku seansu nieco nużyło, z perspektywy całości filmu, nabiera sensu. Tak naprawdę kicz, którym otacza się Joy, dobija ją i odbiera siły. Cała rodzina to jakieś dziwolągi. Gdy widzimy podczas seansu, w jakich warunkach i wśród jakich ludzi dorastała i później żyła  Joy, to tym bardziej jesteśmy pełni podziwu dla jej osobowości.
Film pokazuje, jak dużo trzeba poświecić aby odnieść sukces. Jak wiele jest wzlotów i upadków oraz, że każda decyzja pociąga ogromne w skutkach konsekwencje.
Film zdecydowanie dotyka  obszaru  realności naszych marzeń o lepszym życiu. Nie pokazuje jednak tematu cukierkowo. Nie oszczędza głównej bohaterki.

Wszystko po to aby pokazać, że dobry pomysł nie wystarczy.

Ba! Nie wystarczy również, przekuć w realną formę. Trzeba zrobić coś znacznie trudniejszego. Trzeba uruchomić całą machinę dotarcia do właściwych ludzi, a w konsekwencji do klientów. Jakby tego jeszcze było mało, po drodze trzeba jeszcze zderzyć się z podstępnymi hienami, które tylko czekają na świeżą krew  naiwniaków. Wystarczą tylko  małe niedopatrzenia, a już jesteś w ich mocy!

Prosta droga do sukcesu?

Wielu z nas marzy o niesamowitym życiu, o wielkości i sukcesie.

Wszyscy wyobrażamy sobie prostą drogę do sukcesu. Jesteśmy w stanie psychicznie zaakceptować małe porażki. Nie chcemy dopuszczać do świadomości, że życie i de facto nasze decyzje  sponiewierają nas w błocie tak, że trudno będzie się  z niego się wygrzebać. Jeden z wielkich ludzi,  którego  miałam okazję poznać, na pytanie jak tego wszystkiego dokonał powiedział:  -Biorę sprawy w swoje ręce i wszystko osobiście sprawdzam.
Okazuje się, że rzeczywiście nader często inni ludzie i ich niefrasobliwość, stają się przyczyną naszych dużych kłopotów. Joy słono płaciła za błędy tych, którym zaufała. Czy to znaczy, że wszystko musimy robić sami?
Niekoniecznie to chciał pokazać twórca filmu…
Natomiast , jeśli nam bardzo na czymś zależy, do współpracy należy wybierać naprawdę sprawdzone osoby.
Joy to historia oparta na życiorysie kobiety, która zmodyfikowała mopa. Ten nowoczesny produkt, stał się jej przepustką do świata marzeń.
Nawet jeśli nie masz ambitnych planów podboju świata , warto go obejrzeć. Dlaczego? Po pierwsze to świetne kino, po drugie warto spotkać kobietę z takimi jajami, po trzecie każdy z nas ma jakieś marzenia…