Dzień ślubu jest pełen pięknych momentów i wzruszających słów, dlatego wiele par nadal nie chcąc uronić ani jednej chwili, nie może obyć się bez kamerzysty na weselu. Ale zapewne wielokrotnie zdarzyło się wam oglądać nagranie weselne z zażenowaniem, gdy kadr wypełniała ciotka zajadająca sałatkę lub gdy zdrewniały wuj odkładał łyżkę i czekał, aż obiektyw przesunie się na kolejną osobę. No i przecież wszyscy zatrudniają kamerzystę na wesele, więc czy nie zostaniecie ocenieni przez rodzinę, jako dusigrosze? Zapoznajcie się z wszystkimi za i przeciw oraz zdecydujcie, czego właściwie potrzebujecie podczas waszego wielkiego dnia.

Kamerzysta na wesele – jak to z tym filmem ślubnym jest

Płyta DVD po odebraniu od kamerzysty zatoczy krąg po rodzinie i trafi do szuflady, a wraz z nim wszystkie obciachowe sytuacje z których naśmiewali się wszyscy oglądający. Zdjęcia natomiast możecie kreatywnie wykorzystać robiąc z nich domowe gadżety takie jak nadruki na kubki, magnesy na lodówkę i wykorzystywać w pierwszych, sielankowych miesiącach po ślubie lub też zwyczajnie oprawić w ramki i zawiesić na pustej ścianie, gdzie każdy odwiedzający będzie widzieć jacy byliście szczęśliwi. Decydując się na kamerzystę musicie też pamiętać, że jakość filmu w dużej mierze zależy wyłącznie od was, od tego, czy dobrze czujecie się przed obiektywem oraz czy podołacie opanować mimikę, by nie wyglądać niczym rodzinka Adamsów. Jeśli zaś chcecie uniknąć nieciekawych sytuacji na filmie zastanówcie się nad mentalnością weselnego kamerzysty, który za wszelką cenę będzie wyszukiwać „smaczków” dodających dynamiki jego pracy. A jak wiadomo są gusta i guściki – jednego śmieszy tyrada podchmielonego wujka z podstawionym monologiem Ferdynanda Kiepskiego, innych nie. Ponadto istnieje nierozwiązywalny konflikt pomiędzy kamerzystami a fotografami, którzy podczas przysięgi nawzajem wchodzą sobie w drogę, psują oświetlenie, a niekiedy warczą na siebie i przepychają przed ołtarzem, ustalając kto tu pierwszy stanął.

Kamerzysta na wesele – a może jednak?

Pomijając opinię rodziny, która może potępiać brak tak elementarnej części wesela, jak kamerzysta, nim zrezygnujecie z własnego filmu o miłości przemyślcie, czy rzeczywiście nie chcecie tego typu pamiątki. Wspomnienia blakną, więc po latach możecie mieć chęć przypomnieć sobie, lub swoim dzieciom, jak to było. Ponadto współczesne nagrania z wesel to także wypowiedzi przyjaciół, którzy w ten sposób składają życzenia pomyślności, lub zależnie od kreatywności zatrudnionego kamerzysty mogą być zbiorem rad na przyszłość. I wreszcie film z wesela pozwala odkryć smakowite momenty, które przeoczyliście gdy wyszliście odsapnąć momencik do ogrodu.

Kamerzysta na wesele – złoty środek


Najlepszym rozwiązanie przy dylemacie zatrudniać kamerzystę na wesele czy nie, jest skorzystanie z oferty tak zwanego fotokastu. Nowoczesne studia fotograficzne są wyposażone w lustrzanki z możliwością nagrywania filmów wysokiej jakości – nawet jeden z odcinków popularnego serialu Dr House był zrealizowany w całości właśnie jedną z najpopularniejszych lustrzanek reporterskich, więc nie powinniście obawiać się o to, że dostaniecie bubel. Gdy zatrudnicie jeden z takich tandemów fotokastowych możecie otrzymać reportaż fotograficzny najwyższej jakości oraz kilkunastominutowy „teledysk” z waszego dnia, na którym znajdziecie wyłącznie miłe oku materiały: pozowaną „czołówkę”, moment składania przysięgi małżeńskiej pozbawiony przydługiego kazania oraz smaczki wycięte z całej zabawy weselnej. Krótka forma teledysku nikogo nie zanudzi, a możliwość umieszczenia w sieci sprawi, że będziecie mogli nie tylko częściej wracać do miłych wspomnień, ale łatwiej będzie wam podzielić się nimi z przyjaciółmi i rodziną.