Wyjątkowa książka!

Za pieniądze pożyczone od ojca-tak wystartował ze swoją działalnością twórca legendarnej firmy Nike.

Uwielbiam czytać książki, które dotykają życia realnych ludzi. Namacalnych i żyjących legend, ludzi którzy  też mieli chwile słabości i wiele  wpadek. To co się wydarzyło nie jest fikcją i tańcem wyobraźni autora. Tym razem z wielką ciekawością zaczęłam czytać  ,,Sztukę zwycięstwa’’ Paula Knighta.

Długo zastanawiałam się jak ugryźć tą książkę i jak zachęcić innych. Chyba napisana za dobrze, ponieważ każda próba zapisu wrażeń z tej książki wypada blado w porównaniu z sama książką.

Wspomnienia twórcy Nike są fascynującą podróżą w czasie. W Sztuce zwycięstwa Paul Knight  otwiera nam przed nosem drzwi swojego życia i zabiera nas w wyjątkową podróż. Robi to  z poczuciem humoru oraz zadziwiająco barwną szczerością.  Pokazuje nam jaka była jego droga  i jak realizować marzenia.

Czy Knightowi dopisało szczęście? Nie tylko, ponieważ w swój sukces włożył całego siebie i jeszcze trochę więcej.

Jako młody chłopak-jak większość z nas nie miał szczegółowego planu na życie. Rodzice chcieli, by został księgowym…

,,Dwa najważniejsze dni Twojego życia to ten, w którym się urodziłeś oraz ten, w którym dowiedziałeś się po co’’.

Mark Twain

To właśnie podczas biegania nastąpiło olśnienie i przemożna chęć wniesienia swojego wkładu w ten sport. Będę robił buty!

Kochał bieganie i czuł, że nie będzie szczęśliwy, jeśli nie zwiąże kariery zawodowej z pasją.

I właśnie o tym, jak zmienić zamiłowanie do sportu w niewyobrażalny sukces komercyjny, opowiada ten pamiętnik – zaskakujący, skromny, niefiltrowany, zabawny i pięknie napisany.

Główny bohater to nie bufon i człowiek, który dostał coś na tacy. Wszystko do czego doszedł było konsekwentnie wypracowane.

W książce aż roi się od kolorowych, pełnych pasji postaci. Mamy wrażenie, że Ci ludzie są zwariowani i pozytywnie zakręceni na sprawie, która ich wszystkich jednoczy. Czytając to można pozazdrościć Paulowi.

Skąd on wziął tych ludzi?

To niesamowite. Z taką grupą można góry przenosić i pokonywać atakujące nas problemy. To wcale nie taka łatwa sprawa. Zazwyczaj trzeba ciągnąć ludzi, żeby cokolwiek zrobili od siebie. On miał szczęście trafić na podobnych wariatów do siebie. Tego mu zazdroszczę.

Książka napisana oczami człowieka zafascynowanego firmą. Trochę z przymrużeniem oka, na pewno z dużą dozą humoru.

Czytając z kartki na kartę czujemy jak z dnia na dzień tworzył swoją historię.

Aż dreszczyk przechodzi, gdy w zwojach mózgowych pojawia się przeświadczenie, że sami z minuty na minutę, codziennie tworzymy swoją historię, albo marnujemy swój czas!

Sztuka zwycięstwa: Czy ta książka może zmotywować?

Jeśli widzimy zaczynanie od zera i jesteśmy świadkiem małych sukcesów i problemów, które z determinacją są pokonywane- to zaczynamy rozumieć, że my też możemy zdziałać wiele!
Jeśli widzimy, jak autor potrafi ryzykować, stawiać wszystko na jedną kartę, to jak najbardziej dostajemy pozytywnego kopa.
Pasja, pozytywne nastawienie do tego co robimy-tak naprawdę przewija się przez wszystkie karty- to pasja jest motorkiem pozwalającym ciągle iść dalej.

Towarzystwo wzajemnej adoracji, które niejako stworzył wokół siebie Paul to nic innego jak stworzenie sobie mocno dopingującego i wspierającego środowiska. Tu nie może się nie udać, mając takich ludzi wokół siebie-Tak! To też motywuje i pokazuje dobre wzorce!

Kompetencje to kolejny aspekt, który widzimy. Same chęci i siły nie wystarczą. Ludzie, którzy należeli do zespołu byli kompetentni. Robili swoją pracę, jak najlepiej potrafili.

Czytaliście już sztukę zwycięstwa? Moja książka już jest wolna –  jeśli ktoś chce dajcie znać!