Cywilizacja przyczynia się do wielu zakłóceń obiegów wody, zarówno przez ścieki, jak i opady atmosferyczne. Ale nawet do czasów, kiedy deszcze nie były ?kwaśne”, już sprawiały one ludziom wiele kłopotów. W okresie dużych opadów, a także wiosennego topnienia śniegów, dawniej i dziś, na wielu obszarach potoki i rzeki występowały z brzegów. Powodzie wyrządzały nierzadko duże szkody. Ze starych kronik wiadomo, że od wieków człowiek walczył z wylewami potoków i rzek. Jego trud, aby obszar przyległy do rzek uchronić przed powodzią, nie odnosił trwałych skutków. Aby raz na zawsze opanować żywioł powodzi, w ostatnich dziesięcioleciach przeprowadzono za pomocą dużych inwestycji technicznych regulację potoków i koryt rzecznych. Powstały wręcz sztuczne kanały wodne, usypano wały ochronne, a wiele potoków skierowano na długich odcinkach pod ziemię, do betonowych rur. ?Dziki rozwój przyrody” należało przerwać i zaprowadzić ?porządek” przede wszystkim wyciąć zarośla, wierzby i zagajniki olchowe, które wcześniej współtworzyły krajobraz. Zaginął przez to typowy dla tych nadbrzeżnych obszarów świat zwierząt. W końcu łąki, które sąsiadowały z potokami i rzekami pozbawiono wody przez wykopane rowy i ułożone dreny. W ten sposób wody po silnych opadach nie zalegały już więcej na łąkach, lecz szybko płynęły same przez dreny i rowy do potoków lub rzek. Wierzono, że w ten sposób zażegna się niebezpieczeństwo powodzi.